#11 Naprawdę???

Witam Cię na moim blogu. Dziś mam rozkminy o stresie.

Kiedy słyszę hasło: nie stresuj się! uśmiecham się do siebie. Czy ten ktoś właśnie powiedział mi: nie żyj albo choruj ciężko! No bo przecież tylko martwy człowiek nie wydziela adrenaliny i kortyzolu (hormony stresu) i jeszcze taki, który jest chory i musi się suplementować tymi hormonami, żeby żyć i funkcjonować.

Skąd zatem takie powiedzenie?

Ja Ci dziś powiem, że fizycznie jest to niewykonalne. Druga sprawa. Mózg nie przyjmuje słowa ‚nie’. Przynajmniej mój. Nie wiem, co to znaczy, nie stresuj się. Po prostu tego nie rozumiem. Czy powinnam zatrzymać hormony w swoich nadnerczach?

Kolejny temat, który dziś chcę poruszyć to hasło: zrelaksuj się, uspokój się! Od siebie dodam, że nie lubię relaksacji i midfulness. Denerwuję się. Tak! Ja sama się denerwuję. Dla mnie to nastawienie na wynik, bo wiele sesji jest prowadzonych od początku do końca w dziwny dla mnie i niezrozumiały sposób. Często brałam udział w różnych sesjach relaksacji i mindfulness. Mało tego! Sama jestem certyfikowanym trenerem tego typu działań czy jak to tam można nazwać. Uparawiałam relaksację i mindfulness kiedy jeszcze nie wiedziałam, że nie wiem. Jak już się dowiedziałam, że nie ma to w moim przypadku nic wspólnego z redukcją poziomu stresu, a wręcz przeciwnie – poziom mojego stresu wchodził na czarną stronę mocy jaką jest dystres, zaprzestałam tych praktyk. Nikt jeszcze mi wtedy nie powiedział, że aby obniżyć poziom stresu wystarczy po prostu zwyczajnie oddychać, a bardziej szczegółowo ‘wydychać’, bo z wydechem zatrzymuje się produkcja adrenaliny. Jak się nauczyłam to zaczęłam wydychać. Wydycham i wydłużam oddech każdego dnia, bo czasem ciśnienie sobie podnoszę sama. Bo nauczyłam się także, że to nie ktoś coś mi to robi, a jedynie ja sama reaguję na czyjeś zachowanie w pewien określony sposób i tylko sobie robię szkodę. Tutaj w tym miejscu pragnę Cię zaprosić na krótkie nagranie z wizyty, w której odegrałam rolę pacjentki pt. Odcinek Przychodzi baba do lekarza (w tym przypadku do psychiatry) ”Prawda czy fakt?”

Już wiesz, czego nie lubię. Jest jednak coś, co lubię. Uprawiam zdrowomyślennictwo (moja własna nazwa – kojarzy mi się jakoś tak sportowo, że też niby jakiś sport uprawiam czy coś). Lubię pracę z oddechem, konkretne ćwiczenia oddechowe na obniżenie poziomu stresu, ćwiczenia obniżające adrenalinę. Często na otwartych oczach. Ćwiczenia relaksacyjne powodują, że mój poziom napięcia wzrasta, dlatego odeszłam od tego i teraz tylko i wyłącznie szkolę ludzi z technik redukcji stresu i sama takie stosuję często w miejscach publicznych, na otwartych oczach, szybko, kiedy odczuwam stres – taka apteczka podręczna. Lubię konkretne techniki, które obniżą mój dystres z wysokiego poziomu do poziomu stresu neutralnego. Lubię technikę oparzonego palca, kiedy czuję, że podnosi się mój poziom stresu, dmucham wtedy w kciuk długim wydechem, jakby mój palec był oparzony. Dmucham i dmucham. Przykładam palec do ust. Żeby było dyskretnie.

Pracując też z ofiarami przemocy, handlu ludźmi, współczesnymi niewolnikami, nie mają oni opcji na relaksację. Nikt ich nie nauczył. Ich poziom dystresu jest zbyt wysoki i jak słyszę, że ktoś komuś mówi: nie stresuj się albo zrelaksuj się bez podawania konkretnych narzędzi, to sama siebie pytam: co to w ogóle znaczy?

Pomijam to, że lubię takie dyskusje sama ze sobą. Sprawia mi to przyjemność, bo potem powstają programy edukacyjne, aby ludzie wiedzieli, co to znaczy nie stresuj się i zrelaksuj się.

W obu przypadkach oznacza to dla mnie: weź krok w tył. Obserwuj. Oddychaj. Wyzdychaj. Pisz przez 7 minut. Dlatego wolę nazywać te techniki po prostu zarządzaniem stresem (bez relaksacji). Lubię rzeczy proste. Oddychać potrafi każda zwykła i zdrowa osoba. Z takimi właśnie pracuję Dlatego wolę pracę na zasobach. Wolę korzystać z tego, co każdy człowiek, z którym pracuję potrafi. Uczę oddychać poprawnie. Wydychać. To wystarczy. Hormony stresu ulegają znacznemu obniżeniu już po kilku dniach, a dystres wraca do punktu Optimum. Samo jednak się nie zrobi. Trzeba ćwiczyć, praktykować, powtarzać. Codziennie. Przykładowe nagranie znajdziesz we wpisie #12

To nie stres powoduje, że czuję dyskomfort, a dystres. Jeśli jest go zbyt dużo, to czuję się fizycznie nie ok. Boli mnie głowa, bolą mnie mięśnie pleców, czuję zmęczenie i ból szczęki. Potrafię zdiagnozować swój poziom stresu, a dokładniej dystresu. Zobacz siebie na tę krzywą. Wiedziałaś, że istnieje taki podział stresu?

A jak ten wykres wygląda u Ciebie? W którym miejscu krzywej stresu siebie widzisz? Jeśli chcesz otrzymać ode mnie ćwiczenia na obniżenie poziomu stresu i w ogóle poczytać sobie o stresie prostym językiem, napisz do mnie.

Serdecznie Cię pozdrawiam,

Aleksandra Marcinkowska

office@edusmart-tc.net

One thought on “#11 Naprawdę???

Comments are closed.

%d bloggers like this: